jestem, żyję, nie mam czasu na nic - jak zawsze.
jak nie siedzę w paragrafach, to wymyślam nowe zabawy dla gracka, który ma ferie i siedzi w domu,
troche kisiliśmy się w domu, ale dzisiaj nadrobiliśmy zaległości, poszliśmy po listy do skrzynki, a wracając zagadałam się z kuzynką więc graco dotlenił się dobrze:)
tydzień nie rozpoczął się pomyślnie. tak na przykład w poniedziałek ucierpiał mój nos, po spotkaniu z głową gracjana, dźwięk był nieciekawy, ale nos na szczęście cały, chyba! wtorek: pies sąsiada zaatakował naszego fofuśka małego i ugryzł moją mamę. a co na to sąsiad - moim zdaniem nie bardzo się przejął. z mamy ręką już ok, fofuś dostał 3 zastrzyki, popiskuje strasznie, ale najgorsze że dostał takiego mega szoku, że do dziś nawet nie chce wyjść z domu, nie chce jeść. szkoda gadać.
ale też są dobre wieści, ale cicho szzzza.
i przyszły w końcu moje pędzle. jeden do smokey eyes, drugi do gel eyelinera. no cóż mogę napisać. człowiek na stare lata jeszcze się czegoś nauczy, coś ułatwi mu życie. naoglądałam się filmów na yt i doszłam do wniosku, czemu ja oprócz pędzla do pudru nic innego nie mam. pisać nie trzeba jak ułatwiją makijaż, choć daleko im do pędzlów z mac-a itp. dla mnie i tak dają radę. muszę koniecznie powiększyć jeszcze swoją skromną kolekcję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz